środa, 23 lipca 2014

Przyjaciół się nie wybiera?

Moje dziecko jest dziwne. To żadne odkrycie, bo ani ja, ani nikt kto mnie zna, nie spodziewał się, że coś co osobiście wyprodukuję może być normalne.
Ale ta Mała Rura mogłaby przynajmniej zachowywać pozory. Udawać chociażby poza domem...
Chodzi o wiele spraw, ale dzisiaj w szczególności o przyjaciół mojego dzieciaka. Bo gdyż dzisiaj musiałam się wozić wózkiem przez wieś z wężem ogrodowym. Bo gdyż gad szanowny nie wyobrażał sobie dzisiaj życia bez węża ogrodowego. Takiego metrowego kawałka z końcówką (złączką? pojęcia nie mam jak to się fachowo nazywa). Wynalazł go gdzieś w ogrodzie, pokochał od pierwszego wejrzenia i przez cały dzień mymłał, obgryzał, spał z nim, kąpał się i jadł. Więc i na spacer wąż z nami pójść musiał. Co widziała wieś cała i pewnie jutro w Faktach wszyscy w Polsce zobaczyć będą mogli.



A wąż jest tylko końcówką góry lodowej.
Mamy w domu pierdyliard zabawek, pluszaków, przytulaków, kocyków, gryzaków i nawet dwa (zazwyczaj) żywe koty. Ale oczywiście zabawki są be, wiadomo.
Ćwiczyliśmy już wieszak na spódnicę, z którym wybraliśmy się między innymi na basen i do Castoramy. Wieszak kompromitujący, gdyż głośno obwieszczał rozmiar mojego dupkensa...
Była szczoteczka do zębów, która przejechała w prawej łapce przez trzy kraje w jedną stronę i trzy w drugą i z którą w ręce zasypiał przez ponad tydzień i nawet przez sen nie dał sobie dziadostwa odebrać.
Był też jakże banalny miś pluszowy. Jednakże miś był niebanalnej urody i rozmiarów małej krowy. A musiał z nami chodzić na zakupy, do ogrodu, a nawet do toalety.
Faza niebieskiego durszlaka była nawet zabawna, acz w tamtym okresie staraliśmy się nie jadać makaronu, gdyż Święty Durszlak od Dzieciątka nie mógł służyć do tak prozaicznych czynności, jak odcedzanie kluch.
Najtrudniejsza była chyba miłość do odkurzacza. Naprawdę, nawet jęki i smarki własnego dziecka nie przekonały mnie do zasypiania z odkurzaczem we własnym łóżku podczas usypiania Potwora, chociaż kilka razy byłam blisko złamania się pod wpływem ciągłej presji. Uważam, że za przetrwanie tej fazy należy mi się medal, ale w sumie nie wiem, od kogo miałabym się go spodziewać ;)
Kilka nocy spędziłam też z tubką wasabi. Tak wiem, to absolutnie nie dla dziecka, tylko dlaczego dziecko nie chciało zaakceptować tego wytłumaczenia i upierało się, że jaskrawy kolor oznacza przeznaczenie dla niemowląt?
Zastanawiam się, co będzie dalej... I nie mogę się doczekać fazy wymyślonych przyjaciół. Oni z pewnością nie zajmują tyle miejsca w łóżku i nie wbijają się w żebra ;-)

11 komentarzy:

  1. Jak byłam dzieckiem to miałam taką przyjaciółkę w postaci gigantycznej czapki-uszatki z lisa. I temperatura w lecie +35 była mi niestraszna. Czapa musiała być ze mną.. I wyobraź sobie jakich miałam nieodpowiedzialnych rodziców.. Zostawili czapę w pociągu. My wysiedliśmy, a czapa pojechała dalej w świat. Tęsknię za nią do dziś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie, rodzice sie nie spisali. Mozesz ich do sadu podac za straty moralne ;-)

      Usuń
  2. Ha no niezły jest:) Fakt że moi też mieli "ciekawych" przyjaciół w postaci kluczy, plastikowych akcesoriów kuchennych, a także uwaga zegara ściennego:)
    W faktach pojawisz się kiedy Młody będzie przez wieś spacerował z butelką po alkoholu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej pory nie możemy znaleźć kluczyków od skutera i kluczy od domu choć Wiktorek miał je tylko prez chwile w raczkach. Choć nic nie zastąpi nadepniecia drewnianego klocka bosa stopa, uwielbiam. Patrycja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, klucze to wiadomo, najlepsze. Zwlaszcza do gubienia :-/

      Usuń
  4. U nas ostatnio królował młotek, pełnowymiarowy, drewniany do wbijania parawanów na plaży. Rozumiałam przytulanie i używanie jak łopaty ale potem młotek został użyty jako myjka do kąpieli;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam Fakty i TVN 24, nie mówili. A cała męska część wsi zazdrościła; ile to zacieru lub winka ze słoja można takim wężem zaciągnąć... :-) ulach

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziecko znajomego nie rozstawało się z przedłużaczem. Z wejściem na pięć gniazdek. Pięciometrowym. Rozwiniętym - ale tego chyba dodawać nie muszę ;)

    OdpowiedzUsuń