piątek, 20 listopada 2015

Niższa kategoria człowieka

Szukam mieszkania. Dość intensywnie.
Nie pierwszy raz w życiu mam tę (nie)przyjemność. Niby część zasadzek już znam, niby wiem z czym się to je. Ale nadal czuję się jak dziecko we mgle...

Gdy kilka lat temu sprzedawałam swoje mieszkanie, pławiłam się w koszmarze pośredników, kupców, negocjacji i rozczarowań przez dobrych kilka miesięcy. A telefon dzwonił nawet grubo ponad rok po zamknięciu tematu i wycofaniu wszelkich ogłoszeń.
To jest koszmar.
Tak normalnie, to jest koszmar.
Bo to co ja sobie tutaj zafundowałam, a w zasadzie mi zafundowano, to jest level expert w taplaniu się w gównie.

Znacie ten rysunek?


To jestem ja.

Samotna matka. Z małym dzieckiem. Bez pracy. Z dwoma kotami.

Na rynku nieruchomości jestem obecnie człowiekiem najniższej kategorii. Dzieci rysują po ścianach i plamią kanapy. Matki z dzieckiem nie wyrzucisz, nawet jeśli nie płaci czynszu. Nie ma pracy, to z czego będzie płacić?!? A koty wiadomo - śmierdzą, drapią i zawierają demony.

Hahaha... żebyście widzieli minę pośredników, z którymi bez żadnego pomyślunku z mojej strony, chciałam być szczera i mówiłam im jak jest.

Taaaak. Jest fajnie :-)

Bolało, ale wydaje się, że coś znalazłam. Tarasu z lądowiskiem dla helikopterów, jaki miałam w moim byłym mieszkaniu, nie będzie. Saren też się raczej nie spodziewam. Ale za to Jeleń na rykowisku pewnie się znajdzie na upartego ;)
Tylko wiadomo - dopóki nie dostanę kluczy i się nie wprowadzę, niczego pewna być nie mogę.
W zasadzie to obecnie co do niczego nie mam pewności. Jestem tylko ledwo-ledwo pewna, że to ja piszę ten tekst i że ta dziwna twarz w lustrze jest moja...
Eeeeeeh.

Szukanie mieszkania to jest prawdziwy koszmar.
Myślę, że tu jest nisza dla moich start-upowych przyjaciół. Uwaga, darmowy consulting zapodaję. Brakuje serwisu, gdzie ogłoszenia będą AKTUALNE, przejrzyste, usystematyzowane i prawdziwe. Ileż to ja się pięknych mieszkań w sieci nie naoglądałam! Szkoda tylko, że mniej więcej połowa była nieaktualna, druga połowa nie zareagowała na moją prośbę o kontakt. A wybierać musiałam z czegoś zupełnie innego, co zostało mi jakoby "przy okazji" zaprezentowane.

Stay tuned, to pewnie jeszcze nie koniec przygód Jolki Wędrowniczki.
Że też to zawsze u mnie musi się dziać... Z drugiej strony, ktoś życzliwy podsumował to co się u mnie dzieje, że wszystkie te zawirowania są mi potrzebne. Zbieram przecież materiał na książkę ;-)

21 komentarzy:

  1. "Samotna matka z dzieckiem" nieco zatrważa... coś się stało ZNOWU?
    iza

    OdpowiedzUsuń
  2. heh. Podziwiam Twoją elegancką powściągliwość w nie-opisywaniu szczegółów, ale.... faktycznie wieje grozą z enigmatycznych sformułowań typu "do niczego nie mam pewności" czy powyższa " samotna matka". Kurczę. Dzielna z Ciebie dziewczyna - i rób, jak czujesz. Będzie ok.
    Nieustające buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie. Też mnie te słowa zaintrygowały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z przedmówcami, o co kaman 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co się stalo ale jesteś najdzielniejszą osobą, jaka znam. Chociaz tylko wirtualnie. Nieustająco kibicuję. 2015 ty chuju.dagmara

    OdpowiedzUsuń
  6. Joluś, a opowiadałam Ci jak to kiedyś chciałam mamie kota podarować? takiego wiesz, ze schroniska....
    Dzwonię do schroniska i mówię, że moja osobista rodzicielka marzy o tym, żeby sierścia przygarnąć. Na to głos z drugiej strony pyta "a czy osoba miała kiedyś kota?" To ja zgodnie z prawdą - "Panie, jeszcze niedawno miała 3 sztuki, jednego uprała i się wykończył na zapalenie płuc czy tam innych oskrzeli, drugiego przez przypadek psy zjadły, a trzeci poszedł gdzieś w pizdu i nie możemy go namierzyć :)"
    Więc tak Joluś, z tą prawdą to uważaj,
    Finał był taki, że kota dostałyśmy.... ale jak zadzwoniłam z innego numeru telefonu. Wybrałyśmy go z mamą bo jako jedyny darł ryja tak, że go w sąsiednim województwie było słychać. Dostał na imię WRZASKU :)
    Anja Angelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szukanie mieszkania to delikatnie rzecz ujmując to - chujnia z grzybnią :)
      Także ten - kciukensy trzymane som ;)
      Anja Angelina

      Usuń
  7. oj stara:-(

    ale jara! powodzenia...trzymam kcuki

    OdpowiedzUsuń
  8. Koty zawierają demony, no proszę, czego to ja się dowiaduję...

    OdpowiedzUsuń
  9. Gwoli ścisłosci: nie ma czegoś takiego jak "samotny rodzic (matka/ojciec)". No przecież Decybel nigdy na moment samotności Ci nie pozwoli, stale będzie "siedział" na Tobie. Z małym dzieckiem chyba nie można być samotnym.... Pozdrawiam, trzymam kciuki "za" i czekam na książkę. Andrzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest bardzo sluszna prawda.
      padles powstan.
      zwiazek na cale zycie willing or not a przynajmniej najblizsze 15 lat jak nic;-)

      p.s. nastepny blog proponuje od razu nazwac 'NaEtapie' - nie bedzie potem ambarasu. posylam wraz z pedrakami good vibez!

      Usuń
  10. Aż mi się wierzyć nie chce! Ściskam:)
    kwk

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie samotna matka - tylko jeśli już to SAMODZIELNA ...
    Powodzenia Jola, dasz radę, z biegiem czasu wszystko się ułoży! :)
    Nawet po najgorszej burzy z piorunami wychodzi słońce. Będzie dobrze!
    duża buźka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Koty zostaw na Śląsku, nie są przyzwyczajone do stolycy... ulach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty to akurat oba rodzone w waw :-) poziom zycia im spadnie, ale co zrobic... Lajf ;-)

      Usuń
  13. kurczę, przyznam, że jestem w szoku. Sama miałam parę niespodziewanych akcji w życiu (między innymi ja z kolei ponad 10 lat temu wyprowadziłam się z Gliwic, z powodów osobistych, do Warszawy, zaczęłam Cię wtedy czytać (bloguspospolitus) i aż mi się buzia uśmiechała, że z kolei Ty teraz na moim Śląsku (okolice Raciborza?)). Ale przyznam, że jestem w szoku, bo jeszcze w październiku czytam pisany z Twoim wspaniałym humorem post o Holendrze u lekarza, by już w listopadzie czytać o samotnym macierzyństwie i szukaniu mieszkania w Warszawie! Jeśli to oznacza rozstanie z Holendrem na wieki, to oby z jak najmniejszą szkodą dla Brunona. Ale pewnie sama to wiesz...
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  14. ups. to sa jakies niedobre wiadmosci. myslalam, ze warszawa/wilanow jest wspolnym planem. mam nadzieje, ze sie trzymacie, ze moze sie to jeszcze jakos znow niespodziewanie zmieni. na lepsze!
    lylowa

    OdpowiedzUsuń
  15. Juz czekam jak za kilka wpisow bedziesz pszedszkole ogrniac w wawie i w nowych korpo szpilkach popylac na mordorze

    OdpowiedzUsuń
  16. Juz czekam jak za kilka wpisow bedziesz pszedszkole ogrniac w wawie i w nowych korpo szpilkach popylac na mordorze

    OdpowiedzUsuń
  17. Taki nagły zwrot akcji? Może nas wkręcasz? Bo aż trudno uwierzyć.

    Że radę sobie dasz, w to nie wątpię. Ale czemu chcesz wynająć mieszkanie, a nie kupić? Zakładam, że pieniądze nie są problemem, bo nie były dotąd, a Holender (cokolwiek się stało) pewnie się dołoży, w sumie łaski nie robi.No, chyba, że Twoja wina, to nie wiem.

    Trzymam kciuki za jak najmniej bolesne przejście do nowego etapu!

    OdpowiedzUsuń