czwartek, 5 listopada 2015

Ginekolog w transie

Po przeprowadzce na Śląsk zdziwiło mnie wiele spraw.
Na przykład, że golonka, to golonko. Albo że jednak nie wszyscy chodzą umorusani węglem. Takie tam.
Ale najbardziej odmienne od tego, co miałam w Waw jest wszystko, co jest związane ze zdrowiem.
Lekarze, szpitale, wizyty prywatne, wizyty państwowe (które odkryłam z musu dopiero tutaj).
Już o tym pisałam. Naprawdę nadal nie wiem, jak typowa Hela i Bercik ogarniają dentystę, internistę, pediatrę i wszystkich innych specjalistów. To nie działa tutaj tak, jak umiem to obsługiwać.

Szukałam nowego, śląskiego ginekologa.
Internet, telefon. Po dziesięciu nazwiskach zastanawiałam się, czy może wprowadzili na dniach jakiś nowy numer kierunkowy, bo nikt nie odbierał.
Potem się dowiedziałam, że jeśli chodzi o prywatne wizyty, to lekarze najczęściej przyjmują (i odbierają telefon) w jeden-dwa dni w tygodniu, popołudniami. Ale nie wieczorami. I żeby się umówić, trzeba te godziny tajemną mocą poznać. Wyssać skądś.
Ciążę prowadziłam z tego powodu miasto obok. Nie, że miałam taką fanaberię, ale był to pierwszy lekarz, do którego udało mi się dodzwonić i podał mi godzinę wizyty. Później ta umówiona godzina okazała się być fikcją, bo na miejscu obowiązywała kolejka kto-po-kim-przyszedł. I mimo, że byłam umówiona bardzo konkretnie, czekałam jak wszyscy. Z brzucholcem, wierzgającym jeszcze-nie-Decybelem. Czekałam przez kilka godzin.
Nie do pomyślenia w moim ex-świecie.

A potem wreszcie udało mi się znaleźć ginekologa, który przyjmuje w czymś, co ma recepcję i skupia kilku, może nawet kilkunastu lekarzy. Wspaniale. Można zadzwonić codziennie, do 15-tej i się umówić na wizytę z +/- 20min dokładnością. Obgryzałam słuchawkę ze szczęścia, gdy pani z recepcji mnie o tym informowała.

Pierwsza wizyta była dość... hmm... intrygująca. Nie pamiętałam oczywiście, jak się nazywa mój lekarz, ale w gabinecie na ścianie wisiały dwa dyplomy. Grzegorz i Lucyna. I co chwilę zmieniałam zdanie, czy "obsługuje" mnie obecnie Grzegorz, czy może jednak Lucyna. To spojrzenie to takie bardziej Grażynowate, ale nos i kości policzkowe mogą należeć wyłącznie do Grzegorza.
Mózg mi się przegrzewał, ale wizyta na szczęście skończyła się pomyślnie, 80zł, paragon i widzimy się za kilka miesięcy.
Rozwikłanie zagadki Grzegorzo-Lucyny przestało mnie zajmować.
Następnym razem byłam jednak czujna jak ważka. Lekarz, lekarka, była w spódnicy. Kobieta! I gumofilcach. Hm... 187cm w kłębie...
Doznania były nadal jakby sprzeczne. Pod grubą warstwą pudru widać było zarost. A może to jednak pryszcze? A te włosy to peruka, czy tylko efekt zemsty lokówki traktowanej nie po ludzku, czy tam lokówkowemu? Same niewiadome...

Ale na trzeciej wizycie mnie olśniło.
To jest oczywiście osoba transseksualna. Kobieta obecnie. Acz nieoczywista ;)
I wreszcie "proszę luźno, luźno tutaj na dole", przyniosło skutek. Klocki wskoczyły na swoje miejsce, a mój mózg udręczony poszukiwaniami płci osoby, która mnie dotyka, zaznał wreszcie spokoju.

Polecam.
Brak chamstwa i przedmiotowego podejścia, jak to bywa u kobiet lekarek. Brak nadmiernego cackania się i niezręczności, jak to bywa z przystojnymi ginekologami.
Full pro, trans pro :-)

9 komentarzy:

  1. Mhhh sama nie wiem czy zrozumiałam to co przed chwilą przeczytałam, spróbuję jeszcze raz wieczorem z grzańcem w dłoni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, ciekawe... ciągle mnie zaskakujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. sooo 2015!!!!
    Lucyna musi naprawde embrejsowac kobiecosc i rozmyslac o. pozazdroscic!
    szkoda, ze nieco prowincjonalna i nie ma srodkow/narzedzi bo ten zarost to klopot jednak jest:-(

    OdpowiedzUsuń
  4. A może to po prostu prawdziwa śląska kobieta?! :)
    kwk

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie, jestem 28 kobietą i też stosowałam różnego rodzaju środki antykoncepcyjne między innymi Diane-35.Z tym lekiem miałam akurat dobre wspomnienia, bo moja cera zrobiła się po prostu super, gładka, bez żadnych wyprysków.Obecnie na rynku jest cała gama przeróżnych środków antykoncepcyjnych myślę jednak,że najlepiej jak dobry ginekolog nam zaleci odpowiednie dla nas po zbadaniu hormonów.Obecnie na rynku możemy znaleźć całą gamę przeróżnych środków antykoncepcyjnych.Warto jednak zapoznać się i mieć widzę na ten temat. Natrafiłam na interesujący artykuł https://zdrowie.enel.pl/artykul/antykoncepcja-jakie-metody-sa-najlepsze

    Mysle ze kazdy człowiek ma prawo wyboru i oceny jakie metody najbardziej mu odpowiadają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry ginekolog to prawdziwy skarb. Nie jest łatwo takiego oczywiście znaleźć, mi to bardzo długo zajęło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zawsze trafimy na odpowiedniego specjalistę. Wybór dobrego ginekologa to bardzo ważna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  8. W moim przypadku akurat tak się trafiło, że szukałam dobrego ginekologa gdyż moja ciąża nie rozwijała się tak jak tego chciałam. Na całe szczęście trafiłam na świetnego ginekologa w https://cmp.med.pl/cmp-bialoleka/ginekolog/ który uspokoił mnie, że całość przebiega prawidłowo.

    OdpowiedzUsuń