poniedziałek, 2 listopada 2015

Ocalić od zapomnienia

Kilka miesięcy temu zginęli moi rodzice.
Długo zbierałam się, żeby napisać coś na ten temat. Początek listopada doganiał mnie powoli, a gdy już dopadł, to przeżuł i wypluł bez sił na takie zmagania.
Słowa utykają mi gdzieś pomiędzy sercem, a palcami. Pewnie wylewają się przez oczy...
Ale kiedyś przyjdą. Wiem to.

Dzisiaj Zaduszki, dzień wspominania zmarłych.
I chcę napisać tylko jedno.
Słuchanie od Was, od czytaczy, o moich rodzicach, jest nieprawdopodobne.
Te historie, które pamiętacie z mojego bloga, które wysyłaliście mi spisane własnymi słowami w ramach wsparcia po ich śmierci, to że oni żyją nie tylko w mojej pamięci, to jest prawdziwy kosmos.
To, że moi śląscy przyjaciele, którzy nie poznali moich rodziców, przynoszą mi zasłyszane na stypie opowieści o moich rodzicach, to jest niebywałe.
I to pomaga.
Dziękuję.



Brunon przewrócił się na ich grób. Połamał kwiaty i zrobił klasyczną dziecięcą rozpiździuchę.
Tata pękłby ze śmiechu. I z dumy.
A Mamina by się cieszyła, że zabierzemy połamane kwiaty do wazonu, bo przecież po co jej tyle...



9 komentarzy:

  1. Bo to widzisz Dżolanto...
    Twoi rodzice "żyją" w nas dzięki temu, że mają taką co prawda nieco niewydarzona z zamiłowaniem do czerwonego win... tfu. koloru, ale jednak fantastyczną córkę :*

    A Mamina dla mnie zawsze jest przypomnieniem, że wypada wydepilować to i ówdzie ale dopiero po wizycie listonosza tego dnia ;)
    Natomiast określenie "Tygrys szablozębny" to standardowe określenie moich spasłych futer... Twój tata chyba tak na koty mówił, nie? Po tym jak kociaczek alarm odpalił w chacie gdy rodzice byli na mazurach... mam rację? ;) Mogę coś kręcić.

    Ale do czego zmierzam - to dzięki Tobie znamy Twoich rodziców. Za to dziękujęmy. I pozostaną na zawsze w naszych <3

    A Ciebie nieustannie tulę (oczywiście z butelką wina w drugiej ręce ;)
    :*

    Anja

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatni akapit w sedno.

    a swiderek na wlosach mojej corki i sposob w jaki dopycha kawaly jedzenia - mama-babcia jak zywa zdrowa i mloda;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Joleczko...no tulimy z Dalią...myślałam..o Tobie..słowa to za mało, a taki dzień jak wczoraj bolesnie daje znac o tym, że cokolwiek, jakkolwiek - to tylko przytulic wirtualnie możemy...Masz Brunka swojego, Svena..i będziesz taką Mamusią, jak Mamina dla Ciebie....a za wycieczki do świata Rodziców - opisywane sceny z Ich wspaniałego życia, wespół z Tobą, lub nie, pozostaje nam tylko podziękowac...bo to nieustająco przemiłe było, poczytac o Nich, jak i nieustająco zacne - Ich wspominac...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno mnie tu nie było, a jak weszłam, to mnie poskładało... Napiszę, jak minie mi szok, na razie tulam mocno i myślę o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiktor gdy był młodszy gasił znicze i głośno śpiewał sto lat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przytulam najmocniej i posyłam moc dobrych myśli ......

    Wiem, co czujesz, bo 10 lat temu doświadczyłam nagłej utraty mego męża.
    On odwoził dziecko na dworzec a ja przygotowywałam się do wyjścia do pracy. Kiedy ubrana w szary kostium i czarną bluzkę stanęłam przed lustrem, zadałam sobie nagle pytanie: czy ja jestem wdową, że muszę być w czerni? Okazało się wkrótce, że wtedy już nią byłam :-(
    Dodam, że od zawsze lubiłam i nosiłam czarne rzeczy bez jakichkolwiek uprzedzeń.
    To był znak? Nie znam odpowiedzi....

    Serdeczności
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana... u mnie mama odeszła nagle, ot zwyczajnie poślizgnęła się w łazience, uderzyła głową w płytki... a ja byłam wtedy w UK i już nie porozmawiałyśmy nigdy... najtrudniejsze było dla mnie, gdy dzwoniłam do domu a tam nie odbierał nikt... albo to nie ona podnosiła słuchawkę, tylko ciotka... głoś grzęzł mi w krtani i nie mogłam nic powiedzieć, nie umiałam... i ten pusty dom po powrocie z samym tatą, przestraszonym w tym wszystkim... Stracić kogoś bliskiego nagle i niespodziewanie to okropne uczucie. Dobrze, że masz Brunona i jemu przekażesz jak wspaniałych miałaś rodziców...
    Wiem, że z roku na rok listopadowe dni będą wyciskać trochę mniej łez... wierzyć mi się nie chce, że to już dziewiąty rok bez mamy...
    Przytulam mocno :*

    Gosia Jaraczewska

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj Jolu, tak mi przykro, nie wiedziałam wcześniej. Ściskam Cię.

    OdpowiedzUsuń