poniedziałek, 14 września 2015

Sarny, kuny, mrówki i dzikie węże...

Po dwóch latach powinnam się już przyzwyczaić do życia na wsi, prawda?
No ale jakoś nie.

W tym miesiącu ekipa elektryków była u nas osiem razy. OSIEM. A wszystko przez to, że mamy fanaberię posiadać oświetlony ogród. Względy estetyczne oczywiście też mają znaczenie, ale bardziej chodziło o to, żeby nie było tak cholernie ciemno dookoła chałupy, bo światło gwiazd i księżyca jest bardzo romantyczne, ale na grzyba się przydaje, gdy próbujesz dotrzeć z podjazdu do drzwi wejściowych. Przez trawnik. Poorany przez krety i lisy...
Także strzeliliśmy sobie w ogrodzie lampy. Dużo lamp. Kwestię ceny za instalację tej przyjemności pominę milczeniem, ale można za to kupić więcej par butów, niż zmieściłoby mi się w garderobie ;)
Lampy niestety odkąd są, to w zasadzie nie działają. Znaczy działają jakieś dwa-trzy dni od wizyty elektryków, a następnie przestają. Bo gdyż. Uwaga wyliczam:
- kable do lamp zostają wykopane z ziemi i wyciągnięte (zębami!) z gniazdek (bóg jeśli istnieje, raczy wiedzieć przez kogo)
- lampy są "trącone" kopytkiem sarnim, przez co szkło pęka, woda leje się do środka, zwarcie, ciach - nie działa
- lampy są zasrane przez ptaki - a wygląda to tak, jakby całe stado ptaków, po kolei, srało na jedną wybraną lampę podświetlającą drzewo przez dwa tygodnie. w końcu odchody przeżerają najsłabszy punkt taśmy izolacyjnej, zwarcie, ciach - nie działa
- kable do lamp są regularnie przegryzane! przez kogo kurna?!? lisy? wilki? wilkołaki?
Ale ostatnio atak przyszedł ze strony mrówek. Otóż uznały, że wnętrze małych lampek stojących pod krzakami, to idealna miejscówka na spichlerze, czy inną mrówczą porodówkę. Jak już udało się panom elektrykom ustalić obecną przyczynę zwarcia, to się okazało, że w zasadzie każda z lamp jest już zaanektowana przez mrówki... I weź im teraz tłumacz, żeby tam więcej nie właziły...

W ogrodzie całkiem niedawno objawiły się też zające. Nawet się na początku ucieszyłam, ale gdy tylko doświadczenie doszło do głosu, czekałam na zajęczy cios. I otóż. Nie wiem ile komnat liczy zajęcza nora, ale drzwi, czyli dziur po kolano, ma pierdyliard!!! I zasadniczo spoko, tylko w piłkę grać się nie da, bo oboje z Decybelem się zapadamy i istnieje ryzyko zgubienia zębów. Mleczniaki trzeba by było opłakać i tyle, ale moje są okupione bólem aparatu, więc doprawdy - NIE.

A kuna? Myślicie, że poprzestała na uwaleniu błockiem elewacji? Otóż nie. Przekopała i pogryzła w pioruny ocieplenie dachu. Kosztów naprawy niestety pokryć nie chciała... A dodatkowo uwzięła się na mój samochód i spod maski sobie to wygłuszające coś postanowiła pożyczyć na wieczne nieoddanie. Serwis wycenił wymianę podbitki na 1007 złotych. Tysiąc za materiał i wymianę, siedem za kostkę toaletową, którą mi tam bezpiecznie mogą zainstalować, a która zapachem ma niby dziadówę włochatą odstraszyć...

I tak ciągle, bez końca coś.
I codziennie się stąd wyprowadzam.
A potem przychodzi zachód słońca, kieliszek wina i mogłabym z zającami, kunami i nawet niedźwiedziami startować do walca :-)
Bo jest naprawdę bosko...


















23 komentarze:

  1. A ja już myślałam, że jest to kwestia znalezienia panów elektryków z prawdziwego zdarzenia. A tu masz ci los! Może ty sobie strzel betonik po całości?

    OdpowiedzUsuń
  2. oszałamiająca bioróżnorodność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, są jeszcze jeże, osy, ślimaki, chrabąszcze, które pchają się masowo do domu, MUCHY, bardzo dużo much i inne żyjątka, których nawet nazwać nie umiem...
      Dla kogoś z miasta, jest to lekko przerażające, nie powiem.

      Usuń
  3. No to jak nic elektrycy do zadan specjalnych by sie nadali.
    Pieknie tam u Ciebie, juz sie chyba pytalam czy nie potrzebujesz kogos kto by ciasta piekl i sluchal opowiesci o sarnach, kunach i zajacach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzebuje! Spakuj formy, miksery i co tam potrzeba (bo ja nie mam) i przyjezdzajcie!! Nieustajaco zapraszam :-)

      Usuń
  4. Silny reflektor (z czujnikiem ruchu) przy bramie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslisz, ze te wszystkie potwory przychodza glownym wejsciem? ;-)
      A jesli chodzi o oswietlenie drogi z samochodu do drzwi, to system jest, lampa nad brama tez. Tyle, ze czesto nie dziala, bo wystarczy, ze jedna z miliona lamp ma zwarcie i dupa :-/

      Usuń
  5. No patrz, a ja myślałam, że te Twoje sarny to tylko przebrykują przez płot się "napchać". A to są poprostu psuje jedne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psuje i srajtuchy. Srajo na podjazd, błocko roznoszą... Świnie nie sarny ;)

      Usuń
  6. Z niedźwiedziami? Po jednym kieliszku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że rozpijam niedźwiedzie, czy że jeden to za mało? ;)

      Usuń
  7. słuchaj, a to takie równe, bez kopców, na zdjęciu szóstym od dołu to twój widok z ogrodu? Bo tak patrzę, że nie ogrodzone...A może ty wywal te swoje płoty to złośliwe stwory uznają, że to ugór i pójdą sobie, bo co będą na ugorze robić kopce jak gdzieś indziej, na bank, jest fajny zadbany i ogrodzony ogród
    A na ostatnim zdjęciu to, par excelence , Decybel może maszeruje? Boso. Po gołej ziemi. A matka to pewnie ma garderobę oddzielną dla butów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To równe bez kopców, to równina (bo przecież nie trawnik) jednego z sąsiadów. Mistrz Świata w Pielęgnacji Płaskich Powierzchni Zielonych :)))
      Oczywiście, że na zdjęciu jest bosy decybel. Skakał po kałużach. Dlatego wieś jest fajna :)
      Garderoby osobnej na buty brak, ale za to dwie ściany półek na buty są :)))

      Usuń
  8. Och, miastowa wieśniaczko :P. Toć wiadomo, że lampy ino góro się pronduje, coby zwierzaki nie pożarły. A najlepiej instaluje takie z baterio słoneczno, szczelne, no i ino blisko domu, bo po co zwierzakom świecić? ;)
    A tak serio - witamy w świecie przyrody. Najwyraźniej wybudowaliscie dom gdzieś w środku zwierzęcego night klubu czy innego pubu :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, ale tych na baterie słoneczne jakoś nie lubimy... A dom stoi w miejscu, gdzie kiedyś był sad, bardzo stary sad. Moje zmutowane czereśnie są właśnie z tego sadu.
      Na swoją obronę mam tylko, że kupiliśmy dom już zbudowany, więc to nie my się wpieprzyliśmy z chałupą w nieswoją bajkę ;)

      Usuń
  9. Miałam na myśli jeden silny reflektor z czujnikiem wiszący na bramie - ale może za daleko macie i nie wystarczy? Bo z ziemi to wiadomo, że wszystko zwierzęta wykopią. Pies znajomych wykopał im nawet system nawadniania ogrodu:)
    Może to Cię pocieszy: u mnie na 4 piętrze w bloku pojawiły się mrówki (wchodzą z tarasu:)
    kwk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabiłabym gada za system nawadniania! :)))
      Mrówki. Osobny temat. Jak nas nie ma dłużej niż dwa dni, cały parter mam do odmrówkowienia zawsze :( Masakra...

      Usuń
    2. Wcześniej nie było psa - nawadnianie działało, ale w nocy do domu weszli złodzieje i ich okradli - coś za coś:)
      kwk

      Usuń
  10. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń