wtorek, 6 maja 2014

Chrzest TIRa

Moje dziecko nieślubne nie jest ochrzczone. W razie gdyby odwaliło kitę, Nieskończenie Dobry Bóg i Klucznik Piotr sprawdzą mu legitymację przy wejściu do bram nieba i ześlą wprost do piekła. Tam pewnie będzie pracował przy nakładaniu węgla pod kotły taką małą dziecięcą łopatką. Bo do lania gorącej oliwy są włosi i południowcy, a on przecież ze Śląska jest.

Ale temat chrzcin i tak nas dopadł.

Holender z okazji prowadzenia firmy produkcyjnej ma do czynienia z TIRami. A traf chciał, że z jakiegoś biznesowego powodu właśnie nabył TIRa wraz z kierowcą. TIR jak TIR, ma jeździć. Kierowca jak kierowca - ma bezpiecznie prowadzić. Razem mają transportować towar i powodować korki na niemieckich autostradach oraz koleiny na polskich drogach. Prosta sprawa.
Ale okazuje się, że w każdym temacie potrzeba odrobiny magii, duchowości, zabobonów, czy religii.
Bo jak się dowiedzieliśmy zakupiony TIR musi przejść rebranding. Że teraz to pod banderą innej firmy będzie jeździć. I że obok tabliczki z imieniem Józek musi być tabliczka z nazwą firmy Holendra. 
No ok, skoro tak sobie kierowca życzy. A życzy sobie, bo inaczej to nie po TIRowemu, wbrew kodeksowi dobrych praktyk TIRowych.
Poza tabliczką firmową jest jeszcze coś - mówi nam szeptem nowy kierowca. Chrzest jest potrzebny.

Oczami wyobraźni widziałam już księdza i TIRowców w klapkach na mszy w intencji TIRa. 
No ale nie. 
Nie chodziło też o rozbicie szampana przez matkę chrzestną o burtę, znaczy się zderzak. A szkoda, bo miałabym wreszcie okazję wyjąć z garderoby kiecę i szpile. W pierwsze się nie zmieścić, a drugie ubłocić zanim bym doszła do samochodu...

- Szefowo, imię temu TIRu potrzebne! I jo żech pomyśloł, że może by się pani zgodziła, żeby imieniem dziecka szefostwa go nazwać.

Co się miałam nie zgodzić.
Butelka wódki i chrzciny z głowy :-)



7 komentarzy:

  1. Taka nowa swiecka tradycja, znaczy sie? ;)
    Pozdrawiam z kraju bezboznych niechrzczonych TIRow..
    Alex
    btw oczami wyobrazni ujrzalam to twoje dziecie, z umazana buzia, jak ta lopatka pod piekielne kotly wegiel doklada... a wegiel to koks, to antracyt... (kiwac glowa przy czytaniu!;))

    OdpowiedzUsuń
  2. No nowa świecka tradycja, strach mieć więcej dzieci ;-)
    A piekło wydaje się być naturalnym środowiskiem każdego decybela - brud, hałas i machanie łopatką ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojżesz ty, mogłaś przeca nadać mu imię "jaszcząp".

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie:)
    malarka

    OdpowiedzUsuń
  5. Cool!
    Pozdrowienia A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oesu Dzola. Pacze i nie wierze, ze to czytam.

    OdpowiedzUsuń