poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Dom mój wiejsko-sielski polsko-holenderski


Nie jestem krową!
...chociaż z tyłu może i tak trochę kobylasto wyglądam... ;)

Podobnież tylko krowa nie zmienia zdania.
No nie wiem...
Ja w każdym bądź razie właśnie zmieniłam.
Nie jestem gotowa, żeby zostawić to miejsce, wieś, dom i ogród, ciszę i przestrzeń dla Wrocławia.

Przyczyn jest wiele, prawie żadna z nich nie nadaje się na bloga.

Prócz jednej... widoków, które mam tutaj na wsi:











Wszystkie zdjęcia z mojego Instagramu, jakby ktoś chciał zajrzeć, to oczywiście ZAPRASZAM.


Żaden penthouse, żaden taras, żadna Odra w oknie mi tak nie robi, jak ten widok na MOJĄ łąkę, z której zbieram kanie i koźlarze. Piszę "moją", bo Holender jako obcokrajowiec, nie może być nawet współwłaścicielem gruntu rolnego w PL, gdyż jak wiadomo, z pewnością zaszkodziłoby to cnocie naszego egzotycznego kraju i zagrażałoby upadkiem państwa, czy coś.
Uwielbiam ten zryty przez krety ogród właśnie przez to, że on niczego nie udaje. Trawa jest głównie mieszaniną chwastów, a nie puszystym zielonym dywanem, mam łyse piaskowe placki po kretowiskach, ale też jeża na wyposażeniu i lisy zaglądające na ganek w poszukiwaniu chrupek pogubionych przez Brunona. Są też sarny skubiące trawę między naszymi samochodami, obłędne drzewa, krzaczory i płot, który w słoneczne dni robi klimat nadmorski, bo tak od niego wali po oczach. Nieinwazyjni sąsiedzi, fajny żłobek, nowi przyjaciele.
Lubię tu być. Ta wieś jest, niepostrzeżenie się stała, moim miejscem na ziemi :)

Mam możliwość otworzenia drzwi tarasowych, wykopsnięcia dzieciaka i patrzenia jak znika w pogoni za mrówkami, piórkami, patykami, czy śladem dmuchawca.
Mam spokój, widoki, przestrzeń i ciszę. Nic nie muszę, (prawie) wszystko mogę.

No i koty. Są tutaj w raju. Wszystko inne byłoby dla nich downgradem, więc bałabym się im spojrzeć w oczy, gdybym zdecydowała się zamknąć je w mieszkaniu... ;) Kto by chciał zadrzeć z własnymi kotami?!?

Także - chwilowo zostajemy.
Może i średnio Was to wszystko interesuje, ale jakby nie było, to mój blog i będę sobie zapisywać takie momenty. Przełomowe. :)

Wybrałam wieś. Ja sama. Bo mój facet kazał mi wybrać tak, żebym była szczęśliwa, a on się dopasuje. To brzmi jak pierdoła, ale wcale pierdołą nie jest, bo przeprowadzka wiązałaby się dla niego z duuużymi utrudnieniami...

Wieś. Mając na widelcu przepiękne apartamenty w dużym mieście.
Świat się kończy, a piekło właśnie zamarzło...

No ale jak przyjechaliśmy do siebie na wieś po kolejnym weekendzie we Wro, usiedliśmy na tarasie z kieliszkiem czegoś dobrego, a troje naszych włochatych i mniej włochatych dzieci brykało po ogrodzie, to oboje nagle i całkiem WTEM poczuliśmy, że za żadne skarby świata nie chcemy się wyprowadzać.
I tak o.
Decyzja została podjęta w 17 sekundy, tyle ile zajmuje wymiana spojrzeń i głęboki rechot z własnej głupoty...

32 komentarze:

  1. No wcale ci się nie dziwie, naprawde :)dagmara

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się dziwię. Miejsce w którym mieszkasz określa twój styl / tryb życia. Ty jesteś, a przynajmniej zawsze byłaś miejskim typem. Sushi, śniadaniownie, korpo, ludzie na ulicach, znajomi którzy wpadną bo akurat przechodzili. A co zrobisz jak Brunon podrośnie? Poślesz go do wiejskiej szkółki czy skażesz na wieczne uzależnienie od mamusi i dowożenia WSZĘDZIE - do szkoły, do kolegów, na zajęcia dodatkowe? Nie lepiej kupić dom i działkę na weekendowe wypady z miasta? Nacieszysz oko pejzażami a potem założysz szpilki, wsiądziesz w sportowe kabrio zamiast w czołg i wrócisz z nowymi siłami do prawdziwego, miejskiego nie emeryckiego życia.... Dobry plan? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan dobry! Z grubsza tak sie przedstawial do niedawna. Ale dochodzi kilka minusow takiego rozwiazania, o ktorych nie bardzo moge pisac ;-)
      Oraz absolutnie niezmienialny masterplan obejmuje poslanie dzieciaka do miejskiej / miedzynarodowej / holenderskiej szkoły. A to już za chwile. Wtedy przeprowadzka bedzie na bank. Pytanie tylko z jakiego miejsca w jakie ;-)

      Usuń
  3. Pierwsze zdjecie podoba mi sie naaaajbardziej i juz wcale nie trzeba zadnych innych, pisemnych argumentow;)
    tessa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mojej wyobrazni tez ten obrazek najbardziej przemawia. Blogostan :-)

      Usuń
  4. Ja też bym została na wsi. Z resztą, my też przenieśliśmy się na wieś i nie zamierzam z niej wyjeżdżać. Życie w mieście jest trochę, jak bycie kurą z boksu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazde miejsce ma swoje plusy i minusy, na ten moment, dla nas akurat wies plusuje ;-)

      Usuń
  5. a ja Cię tam rozumiem! btw, czy to przypadkiem nie nazywa się szczęście? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale radocha, jak to przeczytałam! Cieszę się, że znalazłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie krzywe drzewo macie ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet cztery. Wszystkie na maksa koslawe i wielkie. Chyba od wiatru, bo tu ciagle mocno wieje :-/

      Usuń
  8. "Jedyne co w Twoim życiu jest stałe to zmiany" :) Hmmmm, a tu proszę: ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY :D To się chyba nazywa "dojrzała decyzja"....

    Jadzia

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja mam przeczucie. takie mocno ROZMNAŻAJĄCE się przeczucie....:>

    xoxo, paskuda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, w ciazy nie jestem :-) tak, trwaja rozwazania czy i kiedy drugie... I faktycznie to jest jeden z argumentow, ale z ciaza to nigdy nic niewiadomo az do porodu, to nie byl to argument zbyt mocny ;-)

      Usuń
  10. hahah , świat się kończy.. nie zaglądałam chwilę i Jolinda zdążyła wieś pokochać:) fajny kawałek ziemi macie... oczywiscie ja to bym szalała tam jak pogrzana, bo mnie bakcyl ogrodowy opętał..ale mam marniutkie 600m i probuje z niego cos stworzyc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczescie wiem co to za ciezka robota hodowac wlasne warzywa, czy miec piekny i zadbany ogrod i sie nie napinam. Tak jak jest, jest fajnie. Ogarniam tylko kosmetyke :-)

      Usuń
  11. wow. Zdjęcia mówią wszystko

    OdpowiedzUsuń
  12. No pięknie ale przynajmniej jest szansa, ze zdążę się wybrać w odwiedziny. W tym roku jakoś planów na wakacje mamy mało :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozumiem, popieram Cię i cieszę się, że znalazłaś swoją arkadię :)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń