środa, 13 maja 2015

Dziki kraj. Holandia.

Jestem generalnie osobą dziwiącą się wielu rzeczom. Ludziom najczęściej. Patrzę, dziwię się i próbuję ogarnąć obraz (a czasem i fonię lub gorzej jak zapach).
Ale Holandia, odkąd znam ją trochę lepiej niż z rozmów z kaczkami na kempingu pod Rotterdamem (miałam jakieś 7 lat), nie przestaje mnie zadziwiać.

No bo jak to jest możliwe, że ten mały w sumie naród, w sensie nieliczny (16mln głów nierogatych), nie wyginął jeszcze od tego wynalazku szatana jakim są holenderskie schody?!? Strome jak pierun, często kręte i szerokie na ćwierć stopy!
Jak chcę wejść na górę, a jestem trzeźwa, to jest trudno. Dość. Jak jestem w szpilkach, to przyklejam się całą sobą do ścian i jakoś daję radę. Jak jestem lekko pojana, to dodatkowo paszczą robię glonojada. A jak muszę wnieść lub znieść dzieciaka, to wzywam na ratunek dowolną osobę z holenderskim paszportem, bo ja nie mam w sobie takiej super mocy, żeby ogarnąć schody i żywe 15kg...
I zawsze, za każdym jednym wejściem lub zejściem zadziwia mnie, że na tych koszmarnych schodach nie leży papier ścierny, tylko syntetyczna, śliska jak skórka od banana, wykładzinka...
Czy ktoś prowadzi statystyki, ile osób ginie rocznie na schodach w NL?!?
Dziki kraj, słowo daję.

Albo te ich przekąski. Snack bary, system gorących przegryzek ze ściany... Naprawdę rozumiem, że nie samym serem i piwem człowiek żyje. Ogarniam, że komuś mogą smakować tłuste fryty z dodatkowym tłuszczem w postaci majonezu. Oraz że panierka ma swoich wielbicieli. No ale kuuuuurna! Te ich fastfoody są naprawdę plastikowo-gumowe. Twory z przemielonej gumy o różnych kształtach, panierowane i smażone w głębokim tłuszczu. Plus koniecznie majonez do tego.
I nie ma mniejszego zła. 
Byłam zmuszona wybrać na kolację coś z menu snackbaru. Grillowany hamburger wydawał mi się bezpieczną opcją. Otóż. Mięso było w panierce. Ser był w panierce. Majonez też był rzecz jasna, ale za mało, żeby zabić smak tego... yyy... dania ;-)
I ja się pytam - jak to kurcze możliwe, że jako naród Holendrzy wcale nie są otyli i żyją średnio ciut dłużej niż 35 lat, a zawały serca wcale nie są ich zmorą?!?

Albo kolejna niejasność i sprzeczność:
Holendrzy są skąpi. No można to nazwać oszczędnością, jasne. Mój Holender i jego rodzina absolutnie się w tę cechę nie wpisują, bo to, khem, specyficzna rodzina jest... ;-)
Ale generalnie wszystkie te dowcipy o Holendrach liczących ile sztuk ziemniaków potrzebują na wakacje spędzone w kamperze w sąsiednim miasteczku (po co jechać dalej niż 30min), a następnie zabraniu ich ze sobą z domu (bo taniej), nie są wcale dowcipami ;-)
Rachunki dzielą nawet na pierwszych randkach, jest zupa, albo drugie, dwa dania są niepotrzebne, a kota się dokarmia, a nie karmi, przecież ma darmowe myszy... ;-)
I oni z tym swoim skąpstwem, oszczędnością znaczy, nigdy nie zrezygnują z ogrodnika, profesjonalnej firmy do postawienia płota, czy dobrego garażu, w którym serwisują samochód. Bo są rzeczy, które muszą być zrobione dobrze. A za to się płaci. Bez mrugnięcia. Liczą ziemniaki, ale ściany sami nie pomalują, rośliny w ogrodzie nie posadzą, płynu do chłodnicy sami nie naleją, trzeba zapłacić te kilkadziesiąt EUR za czyjąś pracę i to jest ok...
Polska zaradność i eksperckość na każdym polu, tego nie ogarnia ;-) Wiadomo przecież, że jako naród, znamy  się na wszystkim. Panie umieją szyć i gotować oraz dobierać leki na każdą dolegliwość. Panowie specjalizują się w byciu trenerami sportowymi, budowlance, elektryce i samochodach... No a remont, wiadomo, robi się samemu, ostatecznie z pomocą kumpli i kraty piwa ;-)

I pewnie właśnie dlatego polska prowincja nie prezentuje się tak, jak holenderska ;-) 





22 komentarze:

  1. chcę do Holandii! Natychmiast!!!
    a powiem ci, że nie tylko Holendrzy mają te przewrotną oszczędność we krwi. Szwedzi też. A szwedzkie jedzenie jest równie niezjadliwe jak holenderski. Schody za to mają najczęściej kręcone (taka wiesz, spirala), ale nie, szerokość przyzwoita bo Szwed na drugim miejscu po estetyce ma bezpieczeństwo. Tutaj pan domu jeśli kosi trawę to w okularach ochronnych i słuchawkach na uszach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-))))) pięknie się różnimy w tej naszej małej europie :-)

      Usuń
  2. Oj, tak.. o schodach holenderskich to ja poemat mogłaby napisać.. zwłaszcza w tych w Amsterdamie :) normalnie cudo :) końca nie widać :)

    co do snack barów :) mnie największe zdziwienie dopadło gdy zamawiałam frytki. tak, te tłuste, oleiste ale skądinąd pysze :) Pani zapytała czy posypać cebulką. Ja - oczywiście, niech będzie na bogato ;) Zdębiałam jak Pani moje frytasy posypała surową pokrojoną w kostkę cebula :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiedzialam Twoją historię zcebulką Holendrowi. Skrzywił się okrutnie na myśl o prażonej cebulce ;-)))

      Usuń
    2. Jola, dziki kraj normalnie :)
      A że ja do normalnych nie należę - to po prostu zakochałam się bez pamięci <3
      W Holland rzecz jasna ;) Frytasy z cebulom odpuszczę ;)

      Usuń
    3. No kraj ma swoj urok, mozna sie zakochac :-))) wariaci tez bywaja uroczy ;-)

      Usuń
  3. A próbowałaś angielskiego dania niemal narodowego- Marsa smażonego w głębokim oleju ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie... Mysle, ze nie jestem godna takich specjalow ;-)))

      Usuń
  4. ej, ja tez jem frytki z majo! no ale tez i mieszkam od wielu, wielu lat poza Polsza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie. W PL tylko z masakryczna iloscia soli i ewentualnie ketchup :-)

      Usuń
  5. A ja lubię placki ziemniaczane z majonezem :P Ale ich nie jem, szkoda zdrowia, częściej wybieram wersję z sosem czosnkowym lub ziołowym na bazie jogurtu naturalnego :)

    Jolka, jadłaś kiedyś żółtego arbuza? Bo ostatnio widziałam w warzywniaku i tak sobie pomyślałam o Tobie ;) (ale nie kupiłam, bo się boję, że to jakiś sztuczny twór)

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Placki ziemniaczane tylko z kwaśną śmietaną! :-) a żółtego arbuza raz czy dwa próbowałam, te moje były gumowate i bez smaku :-/ ale moze mialam pecha, bo probowalam w PL, a nie w kraju pochodzenia.

      Usuń
    2. Placki ze śmietaną to tak oczywista oczywistość, że nawet o tym nie wspominałam, wybrałam mniej oczywiste wersje ;)

      Dzięki za rekomendację, nigdy nie popełnię tego błędu i nie kupię żółtego arbuza. Jak arbuz może być gumowaty?! Natworzą tych mutantów, a potem wciskają zdezorientowanemu człowiekowi...

      ps. polecam arbuza zmiksowanego z truskawkami

      Usuń
    3. Co to za herezje tu się wypisuje, szokniedowierzanie! Placki ziemniaczane TYLKO z keczupem/srirachą (w wersji hipster ;-p)

      Usuń
    4. Od siedzenia poza PL Ci sie w glowie przewraca. Jak ketchup... No jak?!? Kefir, jogurt, biały serek -ok. Ale ketchup?!? Fuuu... :-/

      Usuń
    5. Od razu przewraca. Tu jedzą, pani sobie wystawi, z MUSEM JABŁKOWYM. Zgroza! Swoją drogą jaki dobry pomysł na cykl kulinarny pt. "Bezsensowne potrawy, które ludzie jadają z musem jabłkowym". Serek alboliteż kefirek odpadają. jedzie po nim z gęby :-D

      Usuń
    6. Widze to! Holendry jedzą mięso i spaghetti bolognese z musem jabłkowym... :-)

      Usuń
    7. Mięso ogarniam, kaczka czy świnia z jabłkami to klasyk. Ale spaghetti bolognese??? I just puked in my mouth a little...

      Usuń
    8. Nooo, tez sie lekko zdziwilam. Klada sobie na talerzu lyzke musu, tak z boczku. Przegryzaja co ktorys kes, jak my ogoreczki ;-)
      Oraz syrop jablkowy, taka bardzo gesta paste zro na serze zoltym i chlebie.
      Dziki kraj...

      Usuń
    9. O fuj... A ten syrop jabłkowy to on tylko słodki jest, czy taki słodko kwaśny? Tu namiętnie smaruje się sery takim osobliwym mazidłem powstałym z wymieszania mielonej gorczycy z najczęściej figami. Coś między dżemem a musztarda, ostro, słodko kwaśne. Włoski wynalazek, zaszczepiony tu z powodzeniem. Dobre, tylko... po ch... włodzimierza smarować dobry ser mazidłem? Po co? Czy ktoś widział, żeby na Livarota walić jakiś syf?
      Ale zawsze możesz Holendrom sprzedać patent na żółty ser z dżemem... :-D

      Usuń
  6. pieknie jest, fakt i zazdrocha jest

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba taki slodko-cierpko-kwasny. Juz nie pamietam, bo mi nie smakowal...

    OdpowiedzUsuń