Te dowody dla tak małych dzieci to w ogóle jest dość głupia sprawa. Wzrost ma wpisany 65 cm, oczy niebieskie, a na zdjęciu jest jakiś spaślak wyretuszowany przez pana fotografa, bo przecież dziecko samo nie siedzi, więc trzeba było się pozbyć łap rodziców podtrzymujących drącego się potwora podczas robienia zdjęcia. Generalnie z twarzy podobny jest do nikogo. Zwłaszcza nie do siebie, bo zdjęcie jest sprzed miesiąca. To mógłby być dowód każdego dziecka o dowolnej płci. Wszystkie wyglądają jak pulpety, mają około 60cm i niebieskie oczy.
A dowód jest ważny 5 lat... Dzieciologiem nie jestem, ale z mojego kilkumiesięcznego doświadczenia wynika, że dziecko co chwila wygląda zupełnie inaczej. Aaaale bez dokumenty ze zdjęciem nie może podróżować...
Trochę to dziwne, ale może tylko dla mnie.
Przy okazji wizyty w urzędzie gminy, ja również postanowiłam zmienić dokumenty i się przemeldować. Płakałam podpisując papier z prośbą o skreślenie mnie z listy Warszawiaków...
Wiem, że to miasto jest paskudne, zakorkowane i drogie, ale jest też naprawdę fajne, jeśli ma się w nim przyjaciół, swoje miejsca i trochę kasy na wygodne życie.
Tęsknię...
Za zakupami spożywczymi dostarczanymi na kuchenny blat, za sushi knajpką w bloku obok, która dostarczała mi jedzenie w około 7 minut, za tym że w niedzielę po imprezie mogłam na Francuskiej wybrać kebabisko, ostrą pizzę lub kuchnię senegalską... Tęsknię za dobrą kawą na wynos, za sklepami z węgierską słoniną, za wizytami u lekarza umawianymi na konkterną godzinę, za anonimowością...
Babka w urzędzie nie chciała przejść do rzeczy, dopóki nie zeznałam od kogo kupiliśmy dom i dlaczego oraz dokąd przeprowadzili się poprzedni właściciele. Gdy tylko udało jej się to ustalić, podała cenę, którą zapłaciliśmy (no przecież było w ogłoszeniu!) i zrobiła znaczącą minę oraz wybąkała moje ulubione 'no tak, ale pani z Warszawy...' tak jakby ten fakt tłumaczył wszystkie dziwne sprawy, łącznie z potencjalnym zielonym kolorem mojej skóry lub upodobaniem do seksu ze zwierzętami...
No ale za to mam kominek i widok za oknem. I sarny i daniele. I jednego podłego lisa, który rozwala worki śmieciowe i jak zeznali sąsiedzi - zagryza pozostawione na zewnątrz buty... Rozrywek i uciech po pachy ;-)
tęsknisz za węgierską słoniną? ;D
OdpowiedzUsuńAle tak czy owak - teraz masz bliżej na Węgry po tę oryginalną przekąskę :)
Tęsknię! Wiesz jaka to dobroć? ;-) albo takie małe skwarki w ostrej papryce, jeeeezaaaa! :-) (ślinotok mam)
OdpowiedzUsuńJola, mam lisy co noc ale do ogrodu juz nie przychodza. Bedziesz miala jakichs facetow w domu to popros by sie wysikali w ogrodzie. To naprawde pomaga. Lisy nie znosza tego.
OdpowiedzUsuńHahaha :-))) facetow po piwie do sikania w ogrodzie namawiac nie bedzie trzeba. Sprobuje! :-)
UsuńTęsknij tęsknij :) jak by co daj znać to Ci kurierem wyślemy :) A Tesco do Ciebie nie dojeżdża:)
OdpowiedzUsuńTesco jest nawet niedaleko, ale jakoś nie dowożą zakupów :-(
UsuńWyslij petycje :) a co do sikania to damskie nie dziala. Przetestowane na angielskich lisach ale moze na polskie tez zadziala
OdpowiedzUsuńBo tylko samce znacza teren ;-) inna sprawa, to pytanie czy ja faktycznie chce sie pozbyc lisa... On byl tu pierwszy ;-)
Usuń