piątek, 1 listopada 2013

Różnice kulturowe

Jedziemy przez kraj nasz egzotyczny na nudny i ułożony zachód. Po drodze opowiadam Holendrowi o polskich tradycjach. O tym, dlaczego takie korki wokół mijanych cmentarzy i o co w ogóle chodzi z tymi zniczami, bo gamoń w ogóle nie ogarnia. W ostatnie wakacje gdy byliśmy w Pradze, wysłałam go do sklepu po chusteczki i może jakieś świece stołowe, bo mieliśmy zjeść romantyczną kolację. Wrócił z bardzo gustowną lampką cmentarną...


Także tak.

Spożywania wódki przez rodaków przy okazji grobbingu nie potrafiłam jednak sensownie wytłumaczyć...

Opowiadam o swoim dzieciństwie, o tym że przed cmentarzem można kupić pańską skórkę i że to nie jest aż tak przygnębiające święto, jak by się mogło wydawać. Mówię, że jako dziecko łaziłam z innymi dzieciakami po cmentarzu i moczyłam paluchy w roztopionym wosku. I że to było ekstra super cool, bo po kilkudziesięciu namaczaniach otrzymywało się przeokropny wielki i gorący paluch złej wiedźmy, albo Iti.
- I wiesz, takie szlajanie się pomiędzy tymi wszystkimi światłami i kolekcjonowanie kolorowego wosku było świetną zabawą! Potem w domu zdejmowaliśmy te paluchy, ogrzewaliśmy wosk i robiliśmy z niego inne okropne rzeczy - węże, dżdżownice, a czasami po prostu wdeptywaliśmy w dywan, bo i tak był brzydki jak psia kupa...
- Nooo, brzmi jak prawdziwa zabawa.
- Też tak kiedyś robiłeś?
- Nieee, ja miałem gameboya...

3 komentarze:

  1. -Nieee, ja miałem gameboya..

    bosz, jakie smutne dzieciństwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i kieszonkowego mieli pewnie wiecej niz wtedy zarabiali nasi rodzice... :-/
    Lajf.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i weź tu z takim gadaj :)
    No nie da się. Nie da się. :)

    OdpowiedzUsuń