Także tak.
Spożywania wódki przez rodaków przy okazji grobbingu nie potrafiłam jednak sensownie wytłumaczyć...
Opowiadam o swoim dzieciństwie, o tym że przed cmentarzem można kupić pańską skórkę i że to nie jest aż tak przygnębiające święto, jak by się mogło wydawać. Mówię, że jako dziecko łaziłam z innymi dzieciakami po cmentarzu i moczyłam paluchy w roztopionym wosku. I że to było ekstra super cool, bo po kilkudziesięciu namaczaniach otrzymywało się przeokropny wielki i gorący paluch złej wiedźmy, albo Iti.
- I wiesz, takie szlajanie się pomiędzy tymi wszystkimi światłami i kolekcjonowanie kolorowego wosku było świetną zabawą! Potem w domu zdejmowaliśmy te paluchy, ogrzewaliśmy wosk i robiliśmy z niego inne okropne rzeczy - węże, dżdżownice, a czasami po prostu wdeptywaliśmy w dywan, bo i tak był brzydki jak psia kupa...
- Nooo, brzmi jak prawdziwa zabawa.
- Też tak kiedyś robiłeś?
- Nieee, ja miałem gameboya...
-Nieee, ja miałem gameboya..
OdpowiedzUsuńbosz, jakie smutne dzieciństwo ;)
No i kieszonkowego mieli pewnie wiecej niz wtedy zarabiali nasi rodzice... :-/
OdpowiedzUsuńLajf.
No i weź tu z takim gadaj :)
OdpowiedzUsuńNo nie da się. Nie da się. :)